Niebezpieczne zaszłości

Przed kilkoma miesiącami zostałem zaproszony na konferencję w pewnej środkowoeuropejskiej metropolii. Dotyczyła ona integracji Europy Środkowej z tą Europą, która w okresie zimnej wojny znana była jako Europa Zachodnia. Bez wątpienia jest to wdzięczny temat dla ćwiczeń oratorskich, jednak nasuwa pewne wątpliwości: czy, jeśli chodzi o integrację europejską, nie żyjemy tu - w naszym regionie geopolitycznym - pewnymi złudzeniami? I czy nie zaniedbujemy w swoich przygotowaniach spraw, o których zbyt często się nie rozmawia, a które także są bardzo istotne?

Mogłoby się wydawać, że w chwili obecnej najważniejsze jest wykonanie jakiegoś formalnego pensum (np. przyjęcie aktów legislacyjnych) i że to ono będzie stanowić pewną podstawę naszej nowej europejskości. Stosunki pomiędzy krajami środkowoeuropejskimi, których przyjęcie do UE jest teraz negocjowane, są przecież - w odróżnieniu od przeszłości - bezproblemowe. Kontrastuje z tym jednak wyraźne lekceważące mniemanie, jakie mają o sobie nawzajem narody tego regionu.

Optymiści wierzą, że czas to wyleczy. Jednak czas sam z siebie nie leczy niczego. Ogniska minionych konfliktów i krzywd do tej pory tlą się pod pozornie bezproblemową powierzchnią także tam, gdzie do tej pory - w odróżnieniu od Bałkanów - nie przerodziły się w jakiś kataklizm. Integrować się z takim obszarem to tak, jakby w piwnicy zainstalować sobie bombę zegarową.

Przyjęcie formalnych zasad europejskiego współżycia nie będzie trwałe, dopóki nie zostaną one oparte na głębszym zrozumieniu. Trzeba odminować teren, po którym się poruszamy. Posłużę się przykładem, który jest mi najbliższy, tzn. przykładem czeskim. Opiszę polityczne działania społeczeństwa czeskiego, które prowadziły do konfliktów z sąsiadami. Mój stosunek wobec rodaków jest stosunkowo krytyczny - nie mogę udawać, że takie podejście jest u nas normalne, nie jestem jednak w mojej ojczyźnie całkowicie odosobniony w swoich poglądach.

Kruchy bastion demokracji

Po upadku czeskiego państwa stanowego w XVII w. stopniowo obumierały wszystkie jego struktury polityczne. Wskutek tego pod koniec XVIII w. nie istniał - w odróżnieniu od Polski i Węgier - naród czeski w politycznym sensie tego słowa. Była tu tylko czeska grupa narodowościowa, zamieszkująca wewnętrzne rejony ziem Korony św. Wacława, wieśniacy i biedniejsze warstwy ludności miejskiej. Rekonstrukcja społeczeństwa czeskiego miała miejsce podczas procesu rozwoju środkowoeuropejskiego nacjonalizmu, zainicjowanego przez Niemców.

W drugiej połowie XIX w. Czesi przerodzili się w naród polityczny w nowoczesnym sensie tego słowa, pozostała jednak jakaś blizna, deformacja. Mówi się u nas o czeskim plebejstwie i istnieją próby traktowania go jako cechy demokratycznej. To jest jednak możliwe tylko przy dużej dozie fantazji. Z jednej strony, przywódcom czeskiego "odrodzenia" narodowego udało się zakotwiczyć politykę czeską w demokratycznych i liberalnych ideach nowej epoki i rozwinąć tradycję krytycyzmu. Nie wahali się oczyścić czeskiej tradycji historycznej z romantycznych falsyfikatów i przeprowadzili zwycięską walkę z antysemityzmem czeskiego społeczeństwa. Z drugiej strony, współżycie z liczną społecznością niemiecką (3 mln Niemców przy 7 mln Czechów) prowadziło do głębokiego i eskalującego konfliktu narodowościowego, w którym obie strony czuły się śmiertelnie zagrożone.

We wczesnej fazie rozwoju politycznego wśród inteligencji czeskiej panowało przekonanie, że Czesi i ogólnie wszyscy Słowianie są od zawsze głęboko demokratyczni i to, co inne narody osiągnęły w wyniku ciężkiej pracy, oni mają niemal zapisane w genach. Ta specyficzna ideologia nie wytrzymała naporu późniejszych czeskich nauk historycznych. O wiele niebezpieczniejszy był nowoczesny wariant czeskiej ideologii narodowej związany z powstaniem Republiki Czechosłowackiej w 1918 r. Czechosłowacja powstała przy poparciu zwycięskich mocarstw, miała tworzyć część zaplanowanego przez Francję systemu bezpieczeństwa, skierowanego przeciw ewentualnemu niebezpieczeństwu niemieckiemu. Stąd pochodzi szczególne czeskie pojmowanie siebie - Czesi zaczęli uważać się za bastion demokracji i cywilizacji zachodniej na środkowoeuropejskim pustkowiu. Tu leży przyczyna czeskiego prymusostwa, które ostatnio zmaterializowało się w osobie premiera Vaclava Klausa.

Powyższa ideologia miała jakieś, jednak bardzo skromne, uzasadnienie. Czeskim politykom udało się nawiązać do stosunkowo rozwiniętej tradycji liberalnego ustawodawstwa austriackiego, a przy tym zostawić na marginesie liczne reakcyjne cechy starej monarchii. Poczucie śmiertelnego zagrożenia ze strony Niemców i tych, którzy chcieliby odnowić Austro-Węgry, prowadziło jednak do takiej polityki narodowościowej, która znacząco ograniczyła czeską demokrację, osłabiła i zagroziła wewnętrznie państwu oraz skonfliktowała Czechy ze wszystkimi sąsiadami.

Czesi i Niemcy

Niemcy na historycznych ziemiach czeskich żyli od XIII w. Ich społeczność rosła z upływem lat, ten trend zmienił się dopiero w XIX w. Komunikacja polityczna między oboma społeczeństwami stawała się w tym okresie coraz trudniejsza, w ostatnich dziesięcioleciach istnienia Austro-Węgier była praktycznie niemożliwa.

Czechosłowacja została utworzona jako państwo narodowe Czechów i Słowaków ("Czechosłowaków"), inne grupy narodowościowe, także 3 miliony Niemców, uważano za "mniejszości". Nie mogły uczestniczyć w przygotowaniach czechosłowackiej konstytucji, a prezydent Masaryk uznał ich za "emigrantów i kolonizatorów", czyli faktycznie obywateli drugiej kategorii. Przyłączaniu niemieckich rejonów do państwa czechosłowackiego towarzyszyły niepokoje, które w 1919 r. przerodziły się w krwawe potyczki z wojskiem czechosłowackim: wśród niemieckiej ludności cywilnej były także ofiary śmiertelne.

Niemcy wprawdzie mieli w Czechosłowacji prawa indywidualne, nie traktowano ich jednak jako zbiorowości, a jako grupa narodowa nie mieli samorządu. W drugiej połowie lat 20. niemiecka klasa polityczna w Czechosłowacji podzieliła się na dwa obozy, większy z nich, tzw. aktywiści, aż do 1938 r. uczestniczył w koalicjach rządowych, ale nie spowodowało to znaczących zmian w sytuacji "mniejszości" niemieckiej. W latach 30., kiedy kryzys gospodarczy ciężko dotknął niemieckie uprzemysłowione rejony Czechosłowacji i kiedy w sąsiednich Niemczech objął władzę Hitler, wśród czechosłowackich Niemców rozwinął się silny ruch separatystyczny, który stopniowo znalazł się pod bezpośrednim wpływem nazistowskich Niemiec. We współpracy z Hitlerem udało mu się w 1938 roku osiągnąć oderwanie niemieckich rejonów Czech i Moraw od Czechosłowacji i przyłączenie ich do Niemiec.

Po odnowieniu Czechosłowacji w 1945 r. sfrustrowane czeskie społeczeństwo wprowadziło radykalne rozwiązania: Niemcy w Czechosłowacji zostali (z nielicznymi wyjątkami) całkowicie wywłaszczeni i pozbawieni praw obywatelskich (pozbawienie praw i grabież były zapisane w normach prawnych). Następnie zostali przemocą wysiedleni do zniszczonych Niemiec. W Poczdamie zwycięskie mocarstwa (ZSRR, USA i Wielka Brytania) zatwierdziły to wysiedlenie. Temu, już samemu w sobie niemiłosiernemu aktowi przemocy, towarzyszyły z czeskiej strony nadzwyczaj podłe masowe przestępstwa na bezbronnej niemieckiej ludności cywilnej. W kraju pozostało tylko ok. 200 tysięcy Niemców, część z nich emigrowała później do Niemiec, część została sczeszczona. Obecny stan mniejszości niemieckiej w Republice Czeskiej wynosi ok. 50 tysięcy ludzi.

Powyższe wydarzenia ostatnio stały się dla społeczeństwa czeskiego jakąś nocną marą. Po rewolucji w 1989 r., kiedy otwierała się możliwość wolnego i publicznego mówienia o tej sprawie, powstawały w Czechach fantastyczne samousprawiedliwiające ideologie w rodzaju: to, co się wtedy stało, z dzisiejszego punktu widzenia jest niesprawiedliwe, lecz w ówczesnej sytuacji było zupełnie w porządku, a ci, którzy je potępiają, są najpewniej płatnymi agentami Niemiec. Nieczyste sumienie Czechów i ich nieujawniany strach przed niemieckim rewanżem jest jednym z czynników, którymi można np. objaśniać stosunkowo niskie poparcie społeczne dla wstąpienia Czech do NATO.

Czesi i Polacy

Do historycznych ziem Korony Czeskiej, do których Czesi rościli sobie prawo, należał także tzw. Śląsk Austriacki. Jego wschodnią część, Księstwo Cieszyńskie, zamieszkiwali przeważnie Polacy. Zarówno Czesi, jak i Polacy wnieśli po I wojnie światowej roszczenia do tego terytorium. Czesi udowadniali swoje żądania niegdysiejszą przynależnością tego terytorium do państwa czeskiego, polskie dowody miały charakter demograficzny. Prawdziwym czeskim powodem było jednak to, że znajdowały się tam wówczas bogate złoża węgla i że przez ten teren wiódł jedyny szlak kolejowy, łączący Czechy ze Słowacją.

Bezpośrednio po upadku monarchii habsburskiej Polacy, po rokowaniach z przedstawicielami Czechów cieszyńskich, zajęli etnicznie polską część Śląska Cieszyńskiego. Kilka miesięcy później strona czeska wykorzystała fakt, że Polska była zaangażowana w konflikt z Rosją Sowiecką: wojska czeskie zajęły prawie całe sporne terytorium, które następnie podzielono na podstawie decyzji mocarstw, przy czym bardziej sprzyjały one interesom czeskim. W ten sposób w Czechosłowacji znalazło się około 75 tysięcy Polaków. Jednym ze skutków decyzji Ententy był także podział miasta Cieszyna - południowe przedmieścia z dworcem kolejowym znalazły się w rękach czeskich.

W wyniku konfliktu i czeskiego postępowania wyraźnie pogorszyły się stosunki polsko-czechosłowackie. Po podpisaniu układu monachijskiego w 1938 r. Polacy zajęli ten teren, po zakończeniu II wojny światowej Czechom pod patronatem sowieckim udało się przywrócić stan poprzedni. Do akcji odwetowych wobec mniejszości polskiej nie dopuściły naciski sowieckie i polskie.

Cały problem pod względem rangi trudno porównywać z problemem czesko-niemieckim. Mimo to Czesi w tym przypadku również nie mają z czego być dumni.

Czesi i Węgrzy

Czeska klasa polityczna zawsze stanowiła w Czechosłowacji dominującą siłę polityczną. Dlatego Czesi ponoszą odpowiedzialność także za sposób, w jaki Czechosłowacja postępowała z Węgrami.

Po przyłączeniu terenów słowackich do nowego państwa w 1918 r. powstało pytanie, jak ma zostać poprowadzona południowa granica Słowacji (terytorium zamieszkiwane przez Słowaków nie stanowiło nigdy jednostki administracyjnej w ramach historycznego Królestwa Węgier). Wskutek interwencji polityków czeskich przeforsowano granicę "strategiczną" (na południu tworzyła ją rzeka Dunaj). Przyczyną był strach czeskiej polityki przed węgierskim rewizjonizmem (tzn. próbami odnowienia Królestwa Węgier w jego historycznych granicach). W ten sposób w państwie czechosłowackim znalazło się blisko trzy czwarte miliona Węgrów. Byli wtedy politycy słowaccy, którzy skłaniali się ku temu, by dać pierwszeństwo granicy etnicznej między Słowakami i Węgrami - wspominam o tym tylko dlatego, by jaśniejszy był czeski udział w sprawie.

W wyniku tzw. pierwszego arbitrażu wiedeńskiego w 1938 r. tereny etnicznie węgierskie powróciły do Węgier. Po zakończeniu wojny także tutaj powrócono do stanu z 1937 r. Miejscowi Węgrzy zostali ukarani tak samo jak Niemcy w Czechach (wywłaszczenie i pozbawienie praw); tylko jeżeli chodzi o ich wypędzenie polityka czeska nie odniosła sukcesu - sojusznicy zachodni wyrazili zdecydowany sprzeciw. Zamiast tego udało się zrealizować tzw. wymianę ludności (za każdego Słowaka z Węgier, który dobrowolnie zdecydował się na repatriację do Czechosłowacji, został przemocą wysiedlony ze Słowacji jeden Węgier), tak samo jak przejściowe, lecz czasowo nieograniczone nakazy pracy w Czechach dla słowackich Węgrów (tylko część tych ludzi mogła później wrócić do swoich domów). Dopiero po puczu komunistycznym w 1948 r. formalnie przywrócono w Czechosłowacji Węgrom prawa obywatelskie (włącznie z prawami własności), oczywiście tylko w tym niewielkim ułamku, który odpowiadał zwyczajom sowieckiego imperium komunistycznego, w którego strefie wpływów znalazła się Czechosłowacja.

Czesi i Słowacy

Bliskie pokrewieństwo języków czeskiego i słowackiego oraz fakt, że w przeszłości wielu Słowaków posługiwało się językiem czeskim jako literackim, powodowały, że wielu Czechów uważało Słowaków jedynie za odgałęzienie narodu czeskiego. Utworzenie słowackiego narodu politycznego w połowie XIX w. wywołało rozgoryczenie w kręgach czeskiej inteligencji: Czesi czuli się oszukani i osłabieni.

Słowacy, szczególnie od końca ubiegłego stulecia do I wojny światowej, byli na Węgrzech mocno uciskani. Dlatego słowacka elita polityczna przyjęła w 1918 r. czeską propozycję utworzenia wspólnego państwa. W tym celu powstała fikcja wspólnego czechosłowackiego narodu politycznego, który tworzą dwie linie, czeska i słowacka, mówiące dwoma równowartościowymi wariantami wspólnego języka czechosłowackiego. Jednocześnie Czesi niezobowiązująco obiecali Słowakom samorząd, który jednak aż do 1938 r. nie powstał.

Faktyczna przewaga społeczeństwa czeskiego spowodowała, że Słowaków nie uważano we wspólnym państwie za równoprawnych partnerów (m.in. dlatego nie udało się wprowadzić w życie fikcji wspólnego narodu politycznego). Dopiero po konferencji w Monachium (1938) Słowacy uzyskali w ramach Czechosłowacji autonomię, w 1939 r. za zgodą Hitlera utworzyli samodzielne państwo.

Podczas wojny słowaccy komuniści i demokraci zdecydowali się odnowić sojusz z Czechami, co też nastąpiło po zakończeniu wojny. Słowacy w ramach Czechosłowacji otrzymali szeroką autonomię. Ideologia wspólnego narodu została porzucona. Separatystyczne dążenia Słowaków były wtedy wspierane przez komunistów, którzy mieli nadzieję, że dzięki temu uzyskają na Słowacji dobrą pozycję. Czeskie partie niekomunistyczne przyjmowały słowackie dążenia negatywnie i wrogo. Marzyły o odbudowie "czechosłowakizmu".

Sytuacja zmieniła się radykalnie po wyborach w 1946 r. W wyborach tych społeczeństwo słowackie (w odróżnieniu od czeskiego) powiedziało "nie" komunizmowi. Komuniści zmienili więc swoją politykę i próbowali jak najbardziej ograniczyć autonomię Słowacji. W czeskich partiach niekomunistycznych znaleźli chętnych i gorliwych sprzymierzeńców. Wspólnym wysiłkiem udało się im osłabić i sparaliżować najbardziej znaczącą słowacką siłę polityczną, Partię Demokratyczną - jeszcze przed puczem komunistycznym w 1948 r. Po puczu przyszła jednak kolej także na czeskie partie niekomunistyczne.

Jest to może najsmutniejszy rozdział w historycznie krótkim okresie współżycia czesko-słowackiego. Rolę, jaką wtedy odgrywała czeska polityka, trudno nazwać inaczej niż haniebną.

Frustrująca amnezja

Jak postrzega te problemy dzisiejsze społeczeństwo czeskie? Powszechnie sądzi się, że problem czesko-węgierski został załatwiony w wyniku podziału Czechosłowacji, że stanowi dziedzictwo, które obecnie całkowicie znalazło się w rękach Republiki Słowackiej. Węgrzy na Słowacji zawsze byli dla przeciętnego Czecha czymś egzotycznym, czego nie rozumiał i o czym nie chciał nic wiedzieć. Wyraźne lekceważenie współpracy z Węgrami, które nieustannie demonstrował były czeski premier Klaus, można tłumaczyć także w ten sposób.

Problem czesko-polski jest u nas powszechnie traktowany jako regionalna sprawa północnych Moraw. Panuje zupełny brak informacji o genezie i przebiegu konfliktu. Obecnie sytuacja mniejszości polskiej w Czechach nie powoduje żadnych dramatycznych napięć w stosunkach polsko-czeskich, które w ostatnim czasie są zdecydowanie dobre. Mimo to istniało u nas jeszcze przed kilkoma laty powszechne lekceważenie Polski jako rzekomo zacofanego sąsiada. Sytuacja zmieniła się na lepsze dopiero po tym, gdy Czesi zauważyli, że nie oni, lecz właśnie Polska jest w naszym regionie dla Zachodu partnerem numer jeden.

Wieloletnie niepohamowane czeskie starania o kolonizację Słowacji zatruły stosunki pomiędzy Czechami i Słowakami; ich późnym owocem jest poparcie, jakim jeszcze dziś cieszy się na Słowacji nacjonalistyczny populizm. Także Czesi byli sfrustrowani podziałem Czechosłowacji i obrażeni w typowy dla protektorów sposób ("zrobiliśmy dla nich tyle dobrego, a oni nam się tak odwdzięczyli"). To poczucie zapanowało po podziale także w pewnych kręgach politycznych i prowadziło do autentycznych orgii nieświadomego szowinizmu.

W przypadku problemu czesko-niemieckiego olbrzymi rozmiar "transferu" (trzy miliony wypę-dzonych, przynajmniej dziesiątki tysięcy zamordowanych, skonfiskowany majątek wartości ponad stu miliardów marek) wywołuje w szerokich warstwach społeczeństwa czeskiego histeryczny strach przed ewentualnymi repatriacjami i powrotem wypędzonych. Ten strach prowadzi do irracjonalnego działania: czeska klasa polityczna odmówiła negocjacji bezpośrednio z pokrzywdzonymi (tzn. z organizacjami wypędzonych). Zamiast tego przygotowano czesko-niemiecką deklarację polityczną, która miała zawierać m.in. wspólną ocenę przeszłości. Po podpisaniu i ogłoszeniu deklaracji okazało się jednak, że w decydującej sprawie - w tym, czy deklaracja potępia wypędzenie Niemców jako całość, czy tylko tzw. ekscesy (nieludzkie zachowania podczas wypędzenia) - strona czeska i niemiecka odmiennie interpretują tekst (Czesi stoją na stanowisku, że chodzi tylko o potępienie "ekscesów").

Ta frustracja i nieujawnione poczucie winy powodują, że społeczeństwo czeskie ma wewnętrzne problemy z integracją z Europą.

Zacząć od siebie

Aby usunąć ukryte źródła napięć w naszym regionie, trzeba nazywać te sporne sprawy i mówić o nich. Każdy powinien zacząć od siebie. Zdecydowana większość problemów pochodzi z przeszłości i ma nieprzyjemnie długotrwały charakter: nie da się ich niestety rozwiązać poprzez odnowienie jakiegoś minionego status quo (podział federacji czechosłowackiej stanowił wyjątkowy przypadek, lecz i po nim pozostał nieprzyjemny absmak). To jednak wcale nie oznacza, że nie można nic zrobić. To, czego potrzeba, to precyzyjne nazwanie problemu, prawdziwy żal oraz dobra wola, która może objawić się w tym, co w czeskim ustawodawstwie nazwano "naprawą skutków niektórych krzywd".

Taki proces powinien doprowadzić do publicznego sformułowania stanowiska politycznego, które zawierałoby wyrazy żalu czy usprawiedliwienia i zostało przekazane pokrzywdzonym.

Ewentualne dalsze kroki czeska klasa polityczna powinna negocjować bezpośrednio z pokrzywdzonymi. Z rozmów tych wypłynie, co jeszcze powinno zostać załatwione. W praktyce chodzi przede wszystkim: o poprawę sytuacji mniejszości polskiej w Czechach; o dalszą poprawę sytuacji mniejszości słowackiej; o odszkodowania dla Węgrów, którzy po zakończeniu II wojny światowej zostali przesiedleni do Czech; o odszkodowania dla wypędzonych Niemców i ułatwienie możliwości powrotu tym, którzy mogą sobie tego życzyć.

Stąd może wyrastać naturalna solidarność państw i narodów Europy Środkowej. Zarazem zaś mieszkańcy Zachodu przestaną mieć wrażenie, że zasady, wspólne od wieków dla cywilizacji europejskiej, obowiązują Środkowoeuropejczyków tylko wybiórczo.

Gazeta Wyborcza nr 174, 27/07/2000 Opinie, Gazeta Środkowoeuropejska
Przełożył Tomasz Grabiński